Iluzja zaspokojenia

Poza  użytecznością  jako  środek  wymiany,  magazyn  wartości  i kapitał  inwestycyjny  pieniądze  stały  się  naszym  najważniejszym  symbolem rzeczywistości.  Dziś  uważa  się,  że  są  najlepszym  sposobem  zyskania poczucia  bezpieczeństwa  i konkretnej  tożsamości,  sposobem  poradzenia sobie  z dojmującym  doznaniem,  że  być  może  w istocie  nie  istniejemy naprawdę.  Podejrzewając,  że  nasze  poczucie  jest  nieugruntowane  w niczym, dawniej  chodziliśmy  do  świątyń,  aby  zakorzenić  się  w relacji  z Bogiem lub  bogami.  Dziś  inwestujemy  w „papiery  wartościowe”  i „fundusze powiernicze”,  aby  zakorzenić  się  „bytowo”.  Instytucje  finansowe  stały się  naszymi  świątyniami.

Nie  trzeba  tłumaczyć,  że  ma  to  skutki  karmiczne.  Im  bardziej  cenimy pieniądze,  tym  częściej  wykorzystujemy  je  do  wartościowania  samych siebie.  Pieniądze  zaczynają  żyć  własnym  życiem,  a kończy  się  na  tym,  że manipuluje  nami  symbol,  który  traktujemy  ze  śmiertelną  powagą.  W tym sensie  problem  nie  polega  na  tym,  że  staliśmy  się  zbyt  materialistyczni, ale  że  w naszym  przekonaniu  nie  jesteśmy  dostatecznie  materialistyczni, bo  w tak  wielkiej  mierze  pochłonęła  nas  ta  symbolika,  że  dewaluujemy samo  życie.  Mniej  jesteśmy  zakochani  w rzeczach,  które  możemy  pozyskać za  pomocą  pieniędzy,  a bardziej  w ich  statusie  i władzy,  a zatem  nie tyle  chodzi  o komfort  jeżdżenia  najnowszym  mercedesem,  ile  o to,  co posiadanie  takiego  samochodu  mówi  o „mnie”  – „Jestem  facetem,  który jeździ  mercem/ma  apartament  na  Maui/zgromadził  portfel  inwestycyjny  wart milion  dolców”.

Wszystko  to  jest  klasycznym  przykładem  „krępowania  siebie  bez  sznura”, aby  znowu  użyć  metafory  zaczerpniętej  z zen.  Tkwimy  w potrzasku  własnego myślenia  o pieniądzach.

Z buddyjskiej  perspektywy  największa  trudność  polega  na  tym,  że  problem o charakterze  duchowym  – pustkę  – próbujemy  rozwiązać  za  pomocą  czegoś, co  znajduje  się  na  zewnątrz  nas  i nigdy  nie  obdarzy  nas  poczuciem rzeczywistości,  którego  tak  bardzo  pragniemy.  Urabiamy  sobie  ręce  po łokcie,  aby  zgromadzić  pieniądze  na  koncie  bankowym  i nabyć  wszystko  to, co  w powszechnym  przekonaniu  nas  uszczęśliwi,  a potem  nie  potrafimy pojąć,  dlaczego  jednak  nie  czujemy  się  szczęśliwi,  dlaczego  to  dojmujące poczucie  braku  nie  zniknęło.  Czy  powodem  naprawdę  jest  to,  że  nie zgromadziliśmy  jeszcze  dostatecznie  dużo?

Pieniądze Seks Wojna Karma – David R. Loy

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *